Henryk Musiałowicz

Malarz, urodzony w 1914 w Gnieźnie.

 

W latach 1932-36 uczęszczał do poznańskiej Państwowej Szkoły Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego; uczestniczył tam między innymi w zajęciach prowadzonych przez Stanisława Jagmina (ceramika) i Jana Woronieckiego (grafika). Kontynuował naukę w warszawskiej ASP, gdzie złożył egzamin wstępny w roku 1937. Studiował rysunek pod kierunkiem Felicjana Szczęsnego Kowarskiego oraz malarstwo dekoracyjne u Leonarda Pękalskiego. Dyplom uzyskał dopiero po wojnie, w 1948 roku. Przez wiele lat zajmował się malarstwem sztalugowym, ściennym, projektował witraże, uprawiał grafikę.

 

Pierwsze powojenne prace poświęcił doświadczeniom wojennym, przede wszystkim zaś zniszczonej Warszawie (cykl rysunków „Ruiny Warszawy”, 1945-46). Musiałowicz był wówczas członkiem Grupy Warszawa, do której przystąpił tuż po wojnie, i dopiero rozpoznawał swoje możliwości twórcze. Próby malarskie z tego czasu (np. portrety, a nawet sporadycznie wykonywane kompozycje rodzajowe z okresu socrealizmu) ujawniają pokrewieństwa z estetyką koloryzmu.

W czasie powstania w 1944 roku podczas jego pierwszej wystawy spłonął cały dotychczasowy dorobek – ponad 100 obrazów. Po wojnie życie i twórczość na stałe związał z Warszawą, gdzie powstają pierwsze cykle jego prac.

Decydująca przemiana nastąpiła w sztuce artysty po podróży do Holandii w 1956 roku. Wielkie wrażenie zrobiło na nim przede wszystkim malarstwo Rembrandta i van Gogha, głównie późne prace obu malarzy. Pod wpływem tego doświadczenia powrócił do rysunku, którego poprzednio, jak wyznaje, nie lubił. Teraz zaś dostrzegł w nim nie tylko medium pozwalające na bezpośredni zapis obserwacji rzeczywistości, ale narzędzie, dzięki któremu można osiągnąć dużą siłę wyrazu.

Drugą ważną podróż Musiałowicz odbył w roku 1957 – do Francji. Szczególnie zainspirowała go sztuka archaiczna, wczesnośredniowieczna jej piękno, siła i lakoniczność form. Po powrocie powstają pierwsze cykle prac ( Musiałowicz pracuje cyklami ). Czarno-białe monumentalne obrazy-rysunki. Monochromatyczne, spopielałe, dramatyczne – będące na granicy znaku-ideogramu i ikony – destruktu człowieka: „Okupacja „(1939-1945)  „Wojna przeciwko człowiekowi”(1959-1964). Czarno-biała konwencja doskonale nadawała się do przedstawienia tematów związanych z dramatem minionej wojny ( cykle „Warszawa” i „Okupacja” ). Nawiązywanie do przeżyć wojennych stało się od tej pory istotną cechą twórczości Musiałowicza. Polska ” Guernica” – tak nazywano te obrazy podczas wystaw w Lozannie i Paryżu.

Prace te – dzięki kilku wystawom – były pierwszymi zauważonymi dziełami artysty. Krytycy docenili ich oryginalność, „własną formę”, podkreślali, że są „spontaniczne i zorganizowane zarazem”, przede wszystkim zaś nasycone ekspresją i emocją, jak pisał Lech Grabowski. Akcentowano ich „nowoczesność”, widząc ją w tym, że autor spożytkował elementy taszyzmu, ale potraktował je po swojemu: odchodząc od przedstawienia, zaufał raczej aluzyjności, a nie abstrakcji.

 

Lata 50. przynoszą ustalenie się formuły sztuki Musiałowicza. Wykształconemu wówczas archetypicznemu „wzorowi” jest wierny do dzisiaj. Zgodnie z nim, „szkielet” kompozycji tworzy umieszczony zwykle na osi zarys figury ludzkiej lub zwierzęcej, pełniącej rolę metaforycznego znaku (z tego względu niektóre obrazy bywają kojarzone z „Corps de dames” Jeana Dubuffeta). Czasami ową figurę otacza ledwo zarysowany ornament, współtworzący tajemniczą atmosferę całości. Z biegiem lat tonacja barwna prac staje się pełniejsza, akcentowana od samego początku faktura – bogatsza, pofałdowana, półreliefowa (autor miesza techniki), obrazy wydają się jakby inkrustowane opiłkami srebra, złota, drobinami meteorytów, wtapianymi w gęstą masę farby, co przywodzi na myśl szlachetną, drogocenną tkaninę czy wręcz bizantyński przepych. Na pierwszy plan wysuwają się dzięki temu wartości dekoracyjne malarstwa.

 

W połowie lat 60-tych w cyklu „Portrety z wyobrażni”(1957-1972),  nastąpił powrót do koloru. A jednocześnie pojawiło się coraz bardziej metaforyczne nawiązywanie do przeżyć wojennych, do uniwersalnie pojmowanej zagłady człowieka i przyrody w cyklach „Reminiscencje”, „Epitafium”. Przedtem jedna postać bez twarzy, postać-kikut, zarys, cień. Potem dwie postaci – para ludzka. Teraz trzy i więcej – to cykle „Rodzina” , „Oczekiwanie”. Po dramacie pojawiła się nadzieja, ukojenie, bogactwo formy i koloru niosące refleksję nad człowiekiem i jego losem bez owego dramatu pierwszych cykli monochromatycznych. Obrazy zaczynają olśniewać pięknem. Nadal czarno-białe połyskują złotem, srebrem, czerwieniami i niesłychanie wyszukanymi rodzajami czerni, czerni niosącymi tajemnicę, ale i „radosną melancholię”. Obrazy jego jakby wyłaniają się niebytu, mglistych kształtów, zarysów, które czas jakiś trwają między blaskiem a cieniem, dają na moment iluzję pewności i stałości, aby zaraz potem ponownie zanurzyć się w mroku.

Kontemplacja jest kluczem wyjaśniającym charakter sztuki Musiałowicza. Stężenie materii jest jednoznaczne z wewnętrznym skupieniem. W pracach tych nie ma narracji. Malarstwo Artysty porywa szczerością.

 

W latach 70. artysta kontynuuje lub tworzy cykle odwołujące się do świata przyrody („Krajobraz animalistyczny” – rozpoczęty pod koniec lat 50., „Narodziny Ziemi”, „Wirowanie”) oraz spraw egzystencjalnych („Reminiscencje”, „Rodzina”, „Epitafium”). Te ostatnie zaliczane są do tzw. obrazów czarnych, bo też smołowate, nawarstwione plamy czerni, otaczającej i niejako wchłaniającej inne barwy, decydują o eschatologicznej atmosferze całości.

 

Z końcem następnej dekady, lat 80., coraz częściej miejsce obrazów zajmują w dorobku Musiałowicza kompozycje przestrzenne. Konstruowane z licznych, niekiedy drobnych, odrębnie przygotowywanych i opracowywanych, rzeźbionych w drewnie elementów, niekiedy intensywnie polichromowane (z przewagą czerni, bieli i czerwieni), przypominają totemy, słupy o magicznym znaczeniu. Toteż najlepiej służy im ekspozycja plenerowa.

 

Jest członkiem licznych międzynarodowych stowarzyszeń artystycznych, w tym Europejskiego Stowarzyszenia Kultury SEC (Societe Europeenne de Culture, Accademia )i Międzynarodowego Stowarzyszenia Sztuk Plastycznych AIAP, Tyberina w Rzymie, AIAP-IAA, Accadema Italia Arte e del Lavoro, Accademia Bedriacense.

Henryk Musiałowicz jest laureatem wielu prestiżowych nagród i wyróżnień, wystawiał swoje prace m.in. w Genewie, Paryżu, Nowym Jorku, Kopenhadze, Londynie, Toronto, Mediolanie, Rzymie, Chicago i in. Laureat wielu prestiżowych nagród i wyróżnień.

 

W kraju, skupiony na własnej pracy, nie uczestniczy w życiu artystycznym. Pokazuje jedynie sporadycznie swoje prace na wystawach indywidualnych.

Musiałowicz – malarz outsider. Tworzy w samotności z wyboru i mocno ceni taką możliwość skupienia twórczego. Swoje prace eksponował na ponad 100 wystawach indywidualnych oraz brał udział w około 250 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Prace jego posiadają wszystkie ważniejsze muzea polskie i wiele muzeów i galerii europejskich, amerykańskich i japońskich.

 

Całe swoje życie podporządkowuje malowaniu. Bardziej od świata zewnętrznego interesuje go świat wewnętrznych, indywidualnych wzruszeń i przeżyć. Musiałowicz jest artystą, który ze stałym imperatywem daje w swoich dziełach dokumentację wewnętrznego dojrzewania, ciągle zmienną w natężeniu, uporczywie walczącą o wydarcie życiu ciszy i skupienia. W sztuce Musiałowicza tkwi pewna biologiczna pradawnosć, która nadaje jej charakter misteryjny. Malarstwo Musiałowicza to bezkresny obszar skojarzeń, analogii i związków, wskazujący jak względny jest czas i odrębności pozornie antagonistycznych kultur. Od początku lat 80-tych ( kolejna cezura życiowa Artysty ) w pracowni wiejskiej w Cieńszy ( w Puszczy Białej k. Pułtuska ) powstają nowe cykle nawiązujące do otaczającej przyrody: „Narodziny Ziemi”, „Matka Natura” „Słupy refleksji”. Zainspirowane naturą, jako żródłem najwyższych emocji i zachwycenia, dają ukojenie poszukiwaniem ładu i porządku, tajemnicy życia. „Słupy” stały się ucieleśnieniem nowych symboli interesujących artystę, nadal jednak kontynuujących ideę pradawności, magiczności, rytualności sztuki dążącej do oddania prapoczątków. Stąd nadal nie słabnące zainteresowanie dla „pierwszego alfabetu sztuki”, którym tutaj staje się idea sztuki ludowej w aspekcie jej prapoczątków.

Sztuka Musiałowicza to ponadczasowy pomost, spinający odrębność wielu tradycji, kultur i dokonań. Porusza swoim dostojeństwem i powagą, a także nie zagrożoną niczym pradawnością. Po dialogu z jego obrazami czujemy się oczyszczeni, odbudowani, nieco szlachetniejsi. Sztuka ta ukazuje drogę do świata znaczeń, które nie poddają się słowom, przypominają, że poza ich obrębem pozostaje coś niezmiernie ważnego o czym chciał opowiedzieć Artysta.

 

„Twórczość Henryka Musiałowicza jest w polskiej sztuce przypadkiem odosobnionym. Skala jego poszukiwań nie mieści się w porządku określanym przez krytykę i samych artystów. Twórca – outsider tworzący w samotności z wyboru i mocno ceniący taka możliwość absolutnej izolacji i skupienia twórczego – przejawia z drugiej strony zaangażowanie artystyczne z pozoru nieprzystające do owej „oddzielności”. Bezradność krytyki, szczególnie polskiej, wobec dzieła Musiałowicza spowodowała pozorne wycofanie się artysty z lansowanego obiegu artystycznego. Nienowoczesność stała się efektem jego niezależności wobec panującej mody, z drugiej zaś strony nie przeszkodziła stać się twórcą na wskroś europejskim – którego każda wystawa na tzw. „zachodzie” stawała się natychmiastowym niekwestionowanym sukcesem artystycznym, usankcjonowanym entuzjastycznymi recenzjami czołowych krytyków.

Musiałowicz maluje od ponad pół wieku. Maluje w czasach, gdy rozpoczęta w XX wieku negacja tradycyjnej formy obrazowej nasiliła się, po krótkim okresie w latach 60-tych i 70-tych powrotu wiary w sens malarstwa w postaci systemu nowej metafory – i gdy zagrożenie dla obrazu i jego formy ikonicznej, struktury materiałowej i sfery symboliczno-duchowej stało się faktem. Musiałowicz w takim momencie historii malarstwa postanowił malować odrzucając wszystkie trendy stylistyczne i to wszystko, co potrzebne było, by być zauważonym i by funkcjonować w tzw. dobrym obiegu aktualnej sztuki. Artysta sięgnął do „pradziejów tradycji” – jak mawia, do refleksji, zatem nad tożsamością sztuki malarskiej i sztuki w ogóle.

 

Istotnym momentem do takiej postawy stało się, podczas pierwszego pobytu w Holandii, „dotknięcie” wielką sztuką późnego Rembrandta, któremu zawdzięcza bezkompromisowe podporządkowanie tworzywa wewnętrznemu życiu malarskiego dzieła; a także autentyzm postawy artystycznej van Gogha – zacierającej granicę między życiem a sztuką. Postawę taką utwierdziła suma doznań poszukującego twórcy wyniesiona z Luwru wobec ulubionego i uporządkowanego antyku, doskonałego renesansu, dramatycznych obrazów Goyi, nowatorstwa Picassa. Suma doznań wyniesiona z metafizyki rozświetlonych średniowiecznym witrażami francuskich katedr, z fascynacji formą i barwą obiektów archeologii czy dna morskiego w muzeach oceanograficznych. Wreszcie zatrzymanie przed ikoną i sztuką bizantyńską.

Czerpiąc, zatem z najlepszych tradycji nie tylko malarstwa, zawsze najdłużej zatrzymując się przed jej prapoczątkami ze sztuką naskalną włącznie – Musiałowicz staje się wówczas, tj. w końcu lat 50-tych, mocno zdeterminowany potrzebą szukania „swojego malarstwa”, które odpowie na szereg dręczących go pytań, dotyczących sensu ludzkiej egzystencji, ludzkiego cierpienia, sposobu jego ukojenia i wreszcie odrodzenia poprzez naturę i sztukę. W tym czasie artysta wyróżniany i ceniony przez krytykę polską za pejzaże i portrety utrzymane w konwencji postimpresjonistycznej, za witraże wykonane dla mauzoleum przy al. Szucha w Warszawie – porzuca kolor by uniknąć, jak twierdzi „łatwości malowania i uroków czystej gry barwnej”.

Zaczęły wówczas powstawać prace czarno-białe, bliskie abstrakcji, lakoniczne w formie, oscylujące wokół sylwety człowieka mocno odrealnionej, będącej nieledwie jej zarysem, cieniem, sugestią. Powstające wówczas prace bliskie jakiemuś pierwotnemu rysowaniu, w formie przypominające nieznany ideogram czy mocno ekspresyjne malarstwo ikon – stało się poszukiwaniem znaku plastycznego, skrótu dla idei zawsze zmierzającej ku syntezie, ku uogólnieniu, a jednocześnie pewnej czytelności. Prace te, bowiem sięgając do elementarnej mowy symboli, znaków ikonicznych, niesione siłą duchowego przesłania – stawały się przejmująco komunikatywne, o czym świadczą wystawy i ich oddziaływanie na odbiorców, nie tylko profesjonalnych.

„Portrety z wyobraźni”, „Dno morskie”, „Pejzaże animalistyczne”, przedtem szereg prac nawiązujących do przeżyć wojennych i stających się próbą rozliczenia z tragicznymi czasami – znalazło ujście w mocno udramatyzowanej formie czarno-białej lub złamanej delikatną szarością i niewielką ilością koloru. Temat narzucił wyraz.

Malarstwo Musiałowicza nie jest jednak katastroficznym, pozbawionym nadziei. Artysta szukał zawsze ukojenia poprzez sztukę i w sztuce samej. Lakoniczności sylwety zwierzęcej oraz znakuj postaci ludzkiej towarzyszyć zaczyna bogactwo i wspaniałość formy. W „Portretach z wyobraźni” z lat 60-tych artysta całkowicie powrócił do koloru. Cykl ten stał się wiążący dla dalszego rozwoju jego sztuki. Dekoracyjny zmysł artysty rozwinięty w pracowni Pękalskiego i doświadczenia kolorystyczne spowodowały stopniowe przeistaczanie czarno-białej formy w coraz bardziej i kunsztowne wysmakowane kompozycje barwne otoczone precyzyjną ornamentyką ram, które coraz więcej znaczą i nabierają pełnej integralności z obrazem. Zastosowane tutaj złoto i czerwień, a następnie wysmakowana gama stonowanych barw najczęściej szarości i błękitów, budują obraz na wskroś zachwycający swą estetyką. A jednocześnie zatrzymujący swą siłą oddziaływania. Obrazy te stają się w myśl niepisanego programu ukojeniem. Duże znaczenie przybiera teraz faktura obrazów. Obrazów coraz bogatszych w tzw. „musiałowiczowskie” czernie i czerwienie kontrapunktowo zestrajane lakonicznością, niekiedy srebra. Jarzący kolor rozświetlany jakimś wewnętrznym światłem mimo woli przypomina późnego Rembrandta – tworząc nastrój skupienia, mistyczności. „Czarne obrazy” Henryka Musiałowicza stają się rozpoznawalne i nabierają swoistej magiczności, zmuszając do refleksji i kontemplacji. Musiałowicz mimo pewnej „martyrologii”, która przewija się prze wiele jego cykli – nie chce, aby jego sztuka była niemym „memento” Pragnie również przekazać radość płynącą z kontemplacji ładu panującego w naturze. Pokazuje dramat, ale i nadzieję. Dla artysty natura staje się tym, co niesie wewnętrzną harmonię, przywraca porządek , równowagę – również w jego malarstwie. Skłonność do sztuki archetypicznej i formy pierwotnej – pozostają na zawsze przypisane jego twórczości, sztuce ciągle „stającej się”. Formy krzyży, korony i inne trudne do nazwania insygnia powoływanych w malarstwie Musiałowicza postaci nadal podnoszą aurę obrazów. Tajemniczość tkwiąca w niedomówieniach, w obrysach postaci, surowości i pewnej ich sakralności – tworzy nadal ów „musiałowiczowski majestat” i chyba niewątpliwą siłę przyciągania jego sztuki. Malarstwo Musiałowicza pozostaje na zawsze hermetyczne znaczeniowo, unikając wszelkiej opisowości.

Będąc już skrystalizowaną, sztuka Musiałowicza w latach 80-tych doznaje nowych podniet i wzbogaca się o nowe znaczenia. Staje się to za przyczyną kolejnej cezury życiowej, którą jest prze- I niesienie się na okresy letnie do Cieńszy – wiejskiej siedziby i pracowni artysty. Powstający tutaj ważny cykl „Narodziny ziemi” zainspirowany pejzażem i naturą, jako odnalezionym źródłem naj-1 wyższych emocji i zachwycenia – inicjuje kolejne cykle prac związanych z nowym miejscem. „Narodziny ziemi” to poszukiwanie formy w chaosie, poszukiwanie ładu i porządku, tajemnicy życia” – mówi artysta. „Wyrazić myśl o narodzinach pra-ziemi poprzez pion, poziom i koło, poprzez czerń, złoto, czerwień, błękit i biel” – oto tęsknoty artysty znaczone pewną dozą panteizmu, szukającym prapoczątków – tym razem w naturze, poprzez najprostszy system znaków i barw. W cyklach „Rozmyślania”, „Oczekiwania”, „Portrety ślubne”, „Sarkofagi odchodzącego życia”, „Okna otwarte na świat”, „Kamienie”, „Anioły” – artysta odchodzi od scalonej i jednolitej, a zarazem wyraźnej formy obrazu. Pojawia się nowy sposób powstawania i montowanie dzieła z niewielkich, wcześniej wykonanych obrazków oraz z sylwet wykrojonych z płyty, zamalowanych kolorem. Te małe dzieła artysta połączy ze strukturą rzeźbiarską w postaci słupów – tworząc obiekty nienazwane dotąd, będącej rodzajem asamblażu. „Słupy rozstajnych dróg”, totemy, słupy dające wskazówkę wędrowcom, słupy, przy których można się zatrzymać i podumać o ziemi, o bliskich, o sobie. Ta słowiańska i romantycz-1 na postawa sprawiła, iż Musiałowicz „odżył” na nowo, a może odnalazł siebie. Wyzwolona nagle energia otworzyła nowy etap twórczości artysty. Nowy etap, a jednocześnie pełną kontynuację wcześniejszych przeczuć, wyobrażeń i fascynacji. Może tylko bliższą związkom z naturą, pełniej zdefiniowaną. Słupy stały się w pewnym sensie ucieleśnieniem nowych symboli interesujących artystę. Nadal jednak kontynuujących ideę pradawności, magiczności, rytualności sztuki dążącej do oddania prapoczątków stąd niesłabnące zainteresowanie dla „pierwszego alfabetu sztuki” – jak mawia artysta. Przy powstawaniu słupów twórca sięga bez żenady do sztuki ludowej, do jej syntezy i prostoty myślenia – do sylwetek Madonn, Frasobliwych, Nepomucenów.

Sztuka Musiałowicza jak ponadczasowy pomost spina odrębność wielu tradycji, kultur i dokonań. Wyrosła i dojrzała z doświadczeń i kontemplacji arcydzieł – fascynuje bogactwem skojarzeń, związków i analogii. Porusza swoim dostojeństwem i powagą, a także niezagrożona niczym pradawnością. Ale obraz Musiałowicza jest również przedmiotem sztuki – jakże oszałamiającym swoim bogactwem. Obraz Musiałowicza jest, więc pewna propozycją piękna w sztuce. Piekna opartego na intuicyjnym porządku, który wydaje się panować w formach ideach najprostszych, a przejawiać najpełniej w harmonii natury. Lub… poprzez arcydzieła sztuki”.